Translate

czwartek, 27 grudnia 2012

Louis

Po pierwsze, to przepraszam ze znowu jest o Lou, ale jakoś tak mi się o nim napisało.
Po drugie chciałam bardzo podziękować Ani która poleciła mojego bloga na swoim :*

I proszę was włączcie  piosenkę

Szłam przez park, tusz spływał ze łzami po moich policzkach, było chłodno, ale nie zimno. Nie wiedziałam dokąd idę, chciałam iść jak najdalej, przed siebie. Nikomu nie sprawi to różnicy. Przyjaciela, rodzina… pff, a co ja ich obchodzę. Zawsze byłam tylko ciężarem, nigdy nic dla niech nie znaczyłam. Na te myśl zaczęłam płakać jeszcze  bardziej, biec ile sił w nogach… Nagle przystanęłam, moje nogi nie chciały iść dalej, nie wiedziałam gdzie jestem. Rozejrzałam się… nie poznawałam tego miejsca. To był most, samochody nie jeździły tu często, właściwie to praktycznie w ogóle ich nie było, pod mostem beztrosko płynęła rzeka. „ I tak nie zauważą ze mnie nie ma”- z tą myślą ostrożnie weszłam na krawędź barierki. „To nie będzie bolało, a tam będzie mi lepiej”. Przeszłam na druga stronę, wystarczyło się puścić i ….
NIENAWIDZĘ WAS !!! – krzyknęłam na cały głos. 
- Co ty chcesz zrobić ?!- usłyszałam spanikowany głos. Znałam go skądś, ale nie wiedziałam skąd. Nie ważne, nie obchodziło mnie to, a jednak odwróciłam się. Zobaczyłam chłopaka, był wysoki, dobrze ubrany, miał brązowe, gęste, odrobinę potargane włosy  i niebiesko-szare oczy. Był ładny, nawet bardzo, ale to się już nie liczyło. Wiedziałam, że już go widziałam, ale za nic nie mogłam sobie przypomnieć gdzie. 
- Nie twoja sprawa- odpowiedziałam, ale chłopak zaczął się zbliżać – NIE PODCHODŹ!!!

- Zejdź, proszę  cię, tak nie rozwiążesz swoich problemów !
- Odejdź, nic o mnie nie wiesz ! – krzyczałam puszczając przy tym jedną rękę. 
- NIEEE!- usłyszałam krzyk, a zaraz potem poczułam ze ktoś łapie mnie za ramie- Nie pozwolę ci. 
- Zostaw mnie- zaczęliśmy się szarpać- nie znamy się, to nie twoja sprawa.
- Moja, teraz już moja – chciał wciągnąć mnie na swoją stronę mostu, wyrywałam się. To działo się bardzo szybko- okej, jeśli ty skoczysz to ja tez będę musiał- popatrzyłam na niego z niedowierzaniem- no wiesz, żeby cie ratować- uśmiechnął się. Nie wierzyłam mu, ale on zaczął przechodzić do mnie. Przestraszyłam się. 
- Co ty wyprawiasz. Jesteś szczęśliwy, chcesz żyć, zapomnij o mnie ! – krzyknęłam mu prosto w twarz..

 Wciąż się szarpaliśmy. W pewnym momencie, on poślizgnął się, momentalnie  mnie puścił i... spadł. Byłam przerażona, usłyszałam odgłos rozchlapującej się wody. Chciałam skoczyć za nim, uratować go, albo po prostu umrzeć z nim, ale właśnie wtedy usłyszałam jego słowa w swojej głowie „Nie skacz, proszę”. Przeszłam przez barierkę na bezpieczną stronę, patrzyłam w wodę z przerażeniem. Co miałam zrobić, wzywać pomocy, uciec, zadzwonić po pogotowie ? To moje ciało miał tam teraz pływać  nie jego! Nawet nie wiem jak miał na imię. Zrobiło się ciemno, zimno, a ja wciąż tam siedziałam, patrząc w wodę… nic innego mnie nie obchodziło. 
- Olka, szukamy cię cały dzień !- usłyszałam, ale słowa nie dotarły do mnie. – Ola, słyszysz mnie, co się stało ?!- Weronika potrząsnęła mną. Za nią stała jeszcze Kamila.  Świeże łzy cisnęły mi się do oczu
- ON NIE ŻYJE!- krzyknęłam – NIE ŻYJE PRZEZE MNIE !!
- O czym ty mówisz, kto nie żyje ?!- dziewczyny patrzyły na mnie zaskoczone, ale ja nic nie powiedziałam  no bo co miałam mówić?-Dobra, chodź do domu.
"Dlaczego?" - powtarzałam przez cała drogę, trochę do siebie, trochę do niego. 
* KOLEJNEGO DNIA* 
Obudziłam się, a oni wszyscy byli przy mnie, ale nie chciałam ich widzieć. Wstałam, ubrałam się, umyłam zęby, uczesałam włosy, nie odezwałam się ani słowem. Przechodząc przez pokój, usłyszałam wiadomości 
„ Ważny komunikat, dziś w nocy, na brzegu Bzury zostały odnalezione zwłoki. Członkowie zespołu one direction rozpoznali w młodym chłopaku swojego przyjaciela Louisa. Istnieje podejrzenie że piosenkarz skoczył z pobliskiego mostu”. Na ekranie pojawiło się jego zdjęcie. Ten uśmiech, oczy. …To był on. To on mnie uratował, Louis Tomlinson. Zrobiło mi się słabo, powoli zaczęłam się wycofywać, coraz szybciej, bez kurtki w samych klapkach wybiegłam z domu.
 Dotarłam, stanęłam w tym samym miejscu, wszystko wróciło, obraz spadającego Louisa, jego oczy, uśmiech… nie chciał umierać.
  Może to dziwne ale w tym miejscu czułam się bezpiecznie. Pewnie dlatego ze to tutaj poczułam się dla kogoś ważna. 
Od tamtego dnia, zawsze  wracając ze szkoły, szłam na most, pisałam tam pamiętnik,  opowiadałam mu wszystko co przeżyłam, a później szłam na cmentarz, zawsze w to samo miejsce, zawsze na ten sam grób, i wszystko to powtarzam jemu, temu dzięki któremu żyłam…. 


Mam nadzieję, ze wam się spodoba. I nadal proszę jeśli co wam nie psuje, jeśli coś jest nie tak  mówcie, krytyka daje mi kopa do działania, jak wszystkie komentarze zresztą, bo wiem ze ktoś to czyta :D
                                                                                     LEXI 

1 komentarz:

  1. Szczerze? Dla mnie jest wszystko super. Poryczałam się. =') Naprawdę super piszesz. A jak będziesz miała czas to wstąp do mnie:
    http://onedirectionlove19.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń